Mądry Rodzic – Silne Dziecko… Czy wychowywania trzeba się uczyć?

Kiedy okazało się, że zostanę mamą (czyli 11 lat temu) zastanawiałam się każdego dnia, jak najlepiej przygotować się do tej roli. Rola ważna i co więcej, nie do zastąpienia. Nie mogłam i nie chciałam mieć w tej roli dublera. W szkole rodzenia dowiedziałam się jak przewijać dziecko, jak je pielęgnować, jakich kremów używać, kiedy iść szczepienie itd. itp. Nikt nie wspomniał o tym co zrobić (albo czego nie robić), żeby mądrze wychować dziecko… Kiedy człowiek chce zostać szewcem, krawcem, fryzjerem musi się tego nauczyć, musi praktykować, przypatrywać się, jak to się robi.  Na koniec otrzymuje odpowiedni dyplom, certyfikat i może wykonywać zawód.  A rodzic? Gdzie i kiedy ma się nauczyć jak być „dobrym rodzicem”? Nikt nie pyta przy wypisie ze szpitala o odpowiedni dyplom czy certyfikat… a szkoda… Jedynie rodzice adopcyjni muszą przejść odpowiednie przygotowanie. A co z rodzicami biologicznymi?

Jak mądrze wychować swoje dzieci? Ta myśl nie dawała mi spokoju… Mądrze oznacza dla mnie tak, aby dzieci, kiedy dorosną, poradziły sobie w życiu, aby mogły być samodzielne, mogły rozwijać swoje pasje, mogły czerpać z życia radość, aby potrafiły nawiązywać relacje,  budować silne więzi z innymi.

Pomyślałam o naszych mamach, ojcach, babciach, dziadkach – jakoś nas wychowali, mniej lub bardziej „wyszliśmy na ludzi”, a nikt ich nie szkolił, nie czytali mądrych książek. To może jednak ma się to we krwi? Albo wysysa się z mlekiem matki? Mówi się przecież o instynkcie macierzyńskim… może i tak… dziecko się urodziło, to się jakoś wychowa…. W końcu rodzice nas wychowali na porządnych ludzi… prawda? Prawda! Pozostaje jednak pytanie – czy potrafimy czerpać z życia radość? Czy umiemy nawiązywać bliskie i trwałe relacje z innymi? Czy potrafimy bez wyrzutów sumienia bronić swoich granic (z szacunkiem dla innych)? I dlaczego psychoterapeuci mają w dzisiejszych pełne ręce roboty?

Może zatem warto przygotować się nieco do bycia rodzicem?…. Ja, po pojawieniu się naszej pierwszej córki zdecydowałam, że chcę się uczyć jak być mądrym rodzicem! Chcę uniknąć błędów, które popełnili moi rodzice, dziadkowie. Swoją rodzicielską edukację rozpoczęłam od poszukiwań mądrych książek… Ups! Mocno się zdziwiłam przy pierwszej wizycie w księgarni (tak, tak, to były jeszcze czasy, kiedy chodziło się do księgarni, żeby kupić książkę J, dziś wystarczy wejść na odpowiednie strony w necie i złożyć zamówienie… a wcześniej poszperać na różnych stronach i już mniej więcej wiesz, co dana pozycja zawiera i czy jest dla ciebie wartościowa). Na półce z książkami dotykającymi tematu wychowywania  znalazłam mniej więcej 100 pozycji. O rany! Co wybrać? I od czego zacząć? W dodatku kiedy przeglądałam zawartość tych książek – porady, wskazówki były wzajemnie sprzeczne i wykluczające się. Co zatem robić? W końcu trafiłam na książkę, która w mojej ocenie powinna być „biblią” dla rodziców, czyli A. Faber, E. Mazlish „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły”. Ta książka pozwoliła mi odkryć „mój sposób” na mądre i odpowiedzialne wychowywanie. Potem było mi już łatwiej wybierać odpowiednie pozycje książkowe, „pochłaniać” je i stosować różne pomocne metody w życiu.

Lektura książek była jednak niewystarczająca. W książce wszystko wyglądało prosto, a potem w realu wychodziło inaczej. Oczywiście książki bardzo mi pomogły, ale dalej szukałam sposobów na to, jak być lepsza mamą (nie doskonałą, ale wystarczająco dobrą mamą). Trafiłam na SPOTKANIA WARSZTATOWE DLA RODZICÓW, spotkania  oparte m. in. na książkach Faber, Mazlish i to było TO!!! Wiedza książkowa została „przełożona” na rodzicielskie praktyki!!! W trakcie warsztatów miałam możliwość spojrzeć na różne sytuacje domowe oczami dziecka, zastanowić się co dziecko czuje, kiedy krzyczę, kiedy zrzędzę czy moralizuję. Zrozumiałam dlaczego czasem dzieci zachowują się tak, że trudno mi to zaakceptować. Poznałam sposoby na to, by przestać walczyć z własnymi dziećmi, a wspólnie z nimi walczyć z codziennymi problemami. I to co bardzo ważne! – spotkałam innych rodziców, którzy mają podobne dylematy i wątpliwości. Zobaczyłam, że inni też nie są doskonałymi rodzicami i zdarza im się (nierzadko) tracić cierpliwość.

Warsztaty dla rodziców dały mi dużo sił i wzbudziły mój ogromny entuzjazm. Wydały mi się tak wartościowe, że postanowiłam dzielić się z innymi swoimi doświadczeniami, metodami, sposobami mądrego wychowywania dzieci. Wykorzystując swoją psychologiczną wiedzę oraz trenerskie doświadczenia dziś sama prowadzę spotkania warsztatowe dla rodziców i nauczycieli.

Uczestnicy moich warsztatów potwierdzają ogromne dobrodziejstwo płynące z tego typu spotkań. I choć ta forma doskonalenia umiejętności rodzicielskich nie jest jeszcze zbyt popularna w Polsce, coraz więcej osób decyduje się na udział w warsztatach umiejętności wychowawczych. Decydują się wziąć udział w tego typu spotkaniach pomimo permanentnego braku czasu (to ogromna „zmora” dzisiejszych rodziców i ogromny wróg mądrego i odpowiedzialnego wychowywania dzieci L), pomimo obaw, pomimo swoich wątpliwości czy warto i czy dadzą radę czasowo…. Potem okazuje się, ze w 99% dają radę czasowo i jeszcze dostrzegają wiele wiele korzyści dla siebie i dziecka. Czas i zaangażowanie włożone w warsztaty określają bardzo często jako dobrą inwestycję…

Nie możemy zapewnić naszym dzieciom szczęścia w przyszłości, ale dziś możemy zrobić wiele, aby przygotować je do życia i pozwolić im odlecieć w kierunku, który same sobie wybiorą. Powtórzę za Korczakiem „Wychowawca nie jest obowiązany brać na siebie odpowiedzialności za odległą przyszłość, ale całkowicie odpowiada za dzień dzisiejszy”.

Szczerze zachęcam wszystkich rodziców i wychowawców do poszukiwania miejsc, gdzie odbywają warsztaty umiejętności wychowawczych. A wszystkie mamy i tatusiów, babcie, dziadków, nianie, opiekunki i opiekunów z Piaseczna i okolic (również z południowej części Warszawy) zapraszam do systematycznego przeglądania strony www.inspiratornia.edu.pl.

Anna Czuba

INSPIRATORNIA Rodzica i Wychowawcy

www.inspiratornia.edu.pl