Miłość rodzicielska jak zielone liście….

Fakt, że kochamy nasze dzieci nie ulega wątpliwości (oczywiście myślę o przeciętnej, normalnej rodzinie, pomijam patologię i wszelkie dysfunkcje). Mieliśmy pragnienie zostać rodzicami, a nawet, jak rodzicielstwo nas zaskoczyło i nie spodziewaliśmy się tak szybko zostać mamą czy tatą, to i tak kochamy nasze dzieci. Dowodów naszej miłości jest wiele, każdego dnia.

Poświęcamy dla nich całe swoje życie. Kiedy przychodzą na świat służymy im 24 h na dobę. Nie muszę przypominać matkom i ojcom nieprzespanych nocy, stresów, kiedy dziecko chorowało, nasłuchiwania czy oddycha w łóżeczku… Pracujemy, aby dzieciom było dobrze, aby niczego im nie zabrakło. Dbamy o ich wszechstronny rozwój (czasem nawet przesadzamy z tym dbaniem o rozwój, ale to już temat na inne rozważania). Wakacje organizujemy tak, żeby nasze pociechy miały atrakcje. Znajomi ograniczyli się głównie do takich, którzy mają dzieci i to najlepiej w podobnym wieku.

Czasem, na szczęście, myślimy trochę o sobie i udaje nam się zachować odrobinę zdrowego egoizmu. Zdarza nam się wyjść bez dzieci, zdarza się wizyta u fryzjera, kosmetyczki, zdarza się zamknąć w swoim pokoju z książką i kubkiem kawy. Ale nie ukrywajmy, że to raczej margines naszego życia.

Generalizując, życie rodzica kręci się wokół dzieci i obowiązków (i nie jest to narzekanie, wszak bycie rodzicem to mój wybór ). A wszystko, dlatego, że kochamy nasze dzieci. Nasza miłość do nich jest oczywista.

A jak to wygląda ze strony dziecka? Czy dla nich to też taka oczywista oczywistość? Różnie to bywa… Zdarza się Wam czasem usłyszeć tekst „Mama jest ciągle zajęta, nie chce się ze mną pobawić!”, „Tata zawsze pracuje.”, „Mamo, bo ty bardziej kochasz ją/jego (czyli siostrę lub brata)!”, „Znowu nie masz czasu?!”, „Ciągle na mnie krzyczysz!”  itd., itp. ? Pewnie Wam się zdarza być adresatem podobnych zarzutów…

Jak reagujemy? Może pojawić się poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. Przecież wszystko jest dla dzieci, całe swoje życie im poświęcam!!! A tu taka niewdzięczność!!! Zaprzeczanie tym zarzutom to pierwsze, co przychodzi nam do głowy: „Przecież to nieprawda, że ciągle krzyczę, że nigdy nie mam czasu, że ciągle pracuję! To nieprawda!!!”. Chciałoby się krzyczeć „Nie masz racji!!! Kocham cię tak bardzo jak ją/jego”, „Przecież pracuję, żebyś miał fajne wakacje, wygodne mieszkanie”.

Można mieć w sobie bunt na tą sytuację! W końcu bardzo kochamy dzieci, dlaczego one mówią takie rzeczy? Dlaczego nie doceniają tego, co robimy, dlaczego nie widzą, jak ciężko pracujemy, żeby było im dobrze…

A ja dzisiaj zachęcam Cię, Drogi Niedoceniony Rodzicu z niewdzięcznymi dziećmi, żebyś posłuchał, co mówią dzieci, żebyś posłuchał i wyciągnął wnioski…. To pewnie trudne, bo z burzą emocji ciężko mieć refleksje, ale właśnie takimi wkurzającymi tekstami dziecko chce nam powiedzieć ważne rzeczy. Dziecko pokazuje, jak to wszystko widać z jego strony.

Znacie tą historyjkę o dwóch ptaszkach na wierzbie? Dobrze obrazuje tą sytuację.

Jeden ptaszek siedział na czubku wierzby, drugi ptaszek siedział na pniu drzewa poniżej listków. Ptaszki chciały się ze sobą zaprzyjaźnić. Ten z góry drzewa zagaja do tego, co na dole: „Hej, ale ładne zielone liście, prawda?”. Ten z dołu drzewa mówi zdziwiony: „Przecież one są białe, ślepy jesteś?”, „Nie, one są zielone, sam jesteś ślepy!” – mówi ptaszek z góry drzewa, „Nie, one są białe, co ty wygadujesz!” – odpowiada ptaszek z dołu. Po kilku minutach wzajemnego przekonywania się do swoich racji, wkurzony ptaszek sfrunął z góry i spojrzał na liście od dołu… „Rzeczywiście on miał rację”. Ptaszek z dołu obejrzał liście od góry: „Rzeczywiście mówił prawdę, listki są zielone”…. Mora tej historii jest oczywisty: ten sam liść wierzby z różnych perspektyw wygląda inaczej.

Jeżeli chcesz poznać perspektywę Twojego dziecka, słuchaj, co do Ciebie mówi. Nie zaprzeczaj, nie udowadniaj mu swojej racji, posłuchaj, pomyśl i wyciągaj wnioski.

Warto jednak w tym miejscu podkreślić dwie kwestie.

(1) Zawsze mamy prawo bronić swoich granic i nie pozwalać dziecku nas obrażać. Możemy wyrazić swoją niezgodę na obelgi, przezwiska. Niezgoda na to i wyraźne postawienie granicy jest wręcz naszym obowiązkiem, wszak uczymy nasze dzieci szacunku do innych.

(2) Dzieci w emocjach mówią do nas czasem, że nas nienawidzą, że nas nie lubią, że jesteśmy złą mamą czy tatą. Warto uczyć się odróżniać, kiedy mówią to tylko dlatego, że właśnie im czegoś zabroniliśmy, a kiedy chcą nam coś ważnego powiedzieć. To naprawdę da się odróżnić.

Słowa św. Jana Bosko „Nie wystarczy dziecko kochać – ono musi wiedzieć, że jest kochane!” niech będą dla Was przestrogą, motywacją, zachętą do zejścia czasem z wierzchołka tej wierzby i przekonania się, że to, co dzieci mówią do nas jest prawdą w ich oczach, tak, jak prawdą jest to, że liście wierzby widziane od dołu są białe.

Anna Czuba

www.inspiratornia.edu.pl

Jeżeli podobał Ci się wpis polub nas na FB, będzie to dla mnie zachętą, aby stale dzielić się z Wami swoimi refleksjami